Częstochowski Raków po heroicznej walce przegrał w czwartek, 25 sierpnia w Pradze 0:2 ze Slavią i odpadł z Ligi Konferencji Europy UEFA. Decydująca bramka padła w doliczonym czasie dogrywki.

Raków jechał do Pragi z nadziejami na awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Tym bardziej, że pierwszy mecz ze Slavią wygrał w Częstochowie 2:1. Niestety, mimo heroicznej wręcz walki, dużego zaangażowania i sporego wysiłku, pożegnał się w czwartek w Pradze z europejskimi pucharami.

 - Chciałem podziękować drużynie, całej szatni, sztabowi za emocje, pucharową przygodę, która niestety kończy się dla nas. Myślę, że zrobiliśmy bardzo dużo, żeby wygrać tę rywalizację i przejść dalej, ale się nie udało. Uważam, że godnie reprezentowaliśmy Częstochowę i Polskę. Zdobyliśmy kolejne doświadczenie - mówił na pomeczowej konferencji trener Marek Papszun. - Myślę, że nie tylko drużyna, ale cały klub zobaczył jak to wygląda na wyższym poziomie. Mam nadzieję, że wykorzysta to w przyszłości. Bardzo boli, że chłopaki zrobili tak dużo i odpadliśmy, bo w tym dwumeczu mieliśmy wiele szans, a zdobyliśmy tylko dwie bramki. Po ludzku jest mi ich szkoda, ale  z drugiej strony jestem z nich dumny, że walczyli. W rewanżu zabrakło nam szczęścia. Straciliśmy bramkę po czasie w dogrywce. To coś najgorszego, co może być - dodał.

Choć Slavia od początku rewanżowego meczu dominowała na boisku, to jednak Raków jako pierwszy stworzył groźną sytuację. Po rzucie rożnym piłkę nad poprzeczką bramki gospodarzy posłał Milan Rundić. W 23. minucie częstochowianie mogli objąć prowadzenie. Ivi Lopez dwa razy strzelał z pola karnego. Pierwsze uderzenie odbił bramkarz prażań, a dobitka trafiła w słupek. Kilka minut później minimalnie niecelny strzał oddał Walerian Gwilia.

Po zmianie stron częstochowianie mieli stuprocentową sytuację do zdobycia bramki. Po podaniu Vladislavsa Gutkovskisa sam na sam z golkiperem gospodarzy znalazł się Mateusz Wdowiak. Pomocnik Rakowa minął bramkarza, ale nie trafił do pustej bramki, uderzając z ostrego kąta w boczną siatkę. Niestety, w 62. minucie Moses Usor nie dał szans Vladanowi Kovačeviciowi i Slavia odrobiła straty z pierwszego meczu. Na kilka minut przed końcem regulaminowego czasu gry bliski szczęścia był Oscar Dorley. Czujny między słupkami był jednak Kovačević. Czesi do końca dążyli do zdobycia bramki dającej awans, ale Rakowowi udało się doprowadzić do dogrywki.

W tej fazie meczu niewiele się działo. Gdy wydawało się, że o losach spotkania rozstrzygną rzuty karne, bramkę na wagę awansu zdobył dla prażan Ivan Schranz.

Częstochowianie po pucharowej przygodzie wracają teraz na ligowe boiska. W niedzielę, 28 sierpnia zagrają na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław.

Slavia Praga - Raków Częstochowa 2:0 (0:0)

Raków: Kovačević - Svarnas (112. Racovițan), Arsenić, Rundić, Gwilia (90. Czyż), Papanikolaou (111. Berggren), Tudor, Kun (96. Kochergin), Nowak (46. Wdowiak), Ivi, Musiolik (46. Gutkovskis)

Slavia: Mandous - Holes, Ousou, Masopust (55. Lingr), Tecl (55. Olayinka), Santos, Usor (78. Provod), Douděra (56. Schranz), Ševčík (94. Tiehi), Traoré, Jurásek (80. Dorley)

fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa

 

Sprawdź aktualny stan powietrza w Częstochowie

Interaktywna mapa smogowa

Wyświetl mapę